Już, już miałam pruć.... ale odezwała się Gosia twierdząc, że da się uratować. Nastawiona byłam raczej sceptycznie, ale myśl o tym, że możemy się spotkać .... pod pretekstem... no nie mogłam sobie odmówić!
Dlatego też w niedzielę pojechałam do Pszczyny na dziewiarską kawkę :)
Wielką przyjemność sprawia mi poznawanie Was "na żywo". Takie uczucie jakbyśmy się już znały, macie tak?
Gosia okazała się piękna, uśmiechnięta i niezwykle sympatyczna!! Bardzo miło było obgadać sprawę Laelii (na razie nie zdradzę co tam poprawiam), poplotkować (nie tylko dziewiarsko), wypić kawkę, pośmiać się i ... umówić na kolejne spotkanie.
A pretekstem ma być mój skończony sweterek :)
Mobilizacja więc jest.
Zdjęcia zrobił nam Gosi mąż i z myślę, że jeszcze ją powtórzymy bo moja robótka obecnie w rozsypce, przechodzi rekonwalescencję
Do księżnej była kolejka, wystałyśmy swoje, więc nie mogę sobie odmówić wklejenia zdjęć.
Dziękuję za spotkanie.
Ktoś jeszcze gdzieś tu na śląsku?