Który to już? Nie wiem, nie liczę. Uwielbiam.
Są ulubione! Moje ulubione.
Ten zaczęłam jeszcze w listopadzie 2015, miałam go na spotkaniu we Wrocławiu i nie byłam pewna w tamtym czasie czy go skończę, bo zawsze mi się wydaje, że to za dużo oczek, że nie dam rady. Poza tym popadałam właśnie w marazm dziergalniczy i nie było łatwo.
Po oddzieleniu rękawów robótka trafiła w kąt. Wróciłam jednak do niej szybko, bo nic innego na drutach nie miałam. Zrobiłam całą długość i skończyła się włóczka. Znowu kąt. I tym razem na dłużej. Długo.
Aż znalazła się włóczka i chęć na wydzierganie rękawów.
I tak oto mam szary sweter w ulubionej formie, choć mało szlachetnej jakości.
Ale zadowolenie jest.
Jednak klasyka mnie zachwyca. Nieustannie.
Nie wiem ile nabrałam oczek, ale standardowo na takie sweterki nabieram w układzie 80/10/48/10/80
Druty 2,5 mm HH
Włóczka: Alize Lanagold Fine, 3,5 motka
piątek, 8 kwietnia 2016
niedziela, 3 kwietnia 2016
Airflow
Zostałam wywołana do tablicy. Tu.
Więc się zmobilizowałam, przygotowałam i jestem.
Mój Airflow to nic innego jak prosty projekt w połączeniu z luksusową włóczką, dziergany wspólnie z Gosią. Czyli to, co lubię najbardziej.
Wzór: Airflow by Justyna
Włóczka: milis confiture od Chmurki. Trafiły mi się trzy bardzo różne motki, a ja tak bardzo nie lubię mieszać! Do tej pory nie przejmowałam się w ogóle różnicą tonacji jednego koloru, uznawałam to za walor ręcznie farbowanej włóczki i co za tym idzie, również gotowego wyrobu. Ale tym razem różnica była za duża i zdecydowałam się na zmianę motka co ileśtam rzędów. Na dobre to wyszło gotowemu sweterkowi, ale ilość nitek do chowania była przerażająca!
I tu z wirtualną pomocą przyszła Magda - bardzo dziękuję. Może komuś się przyda, świetny sposób na niteczki tu. Nic nie widać!
I tak pozostaje tylko cieszyć się tym co powstało.
Więc się zmobilizowałam, przygotowałam i jestem.
Mój Airflow to nic innego jak prosty projekt w połączeniu z luksusową włóczką, dziergany wspólnie z Gosią. Czyli to, co lubię najbardziej.
Wzór: Airflow by Justyna
Włóczka: milis confiture od Chmurki. Trafiły mi się trzy bardzo różne motki, a ja tak bardzo nie lubię mieszać! Do tej pory nie przejmowałam się w ogóle różnicą tonacji jednego koloru, uznawałam to za walor ręcznie farbowanej włóczki i co za tym idzie, również gotowego wyrobu. Ale tym razem różnica była za duża i zdecydowałam się na zmianę motka co ileśtam rzędów. Na dobre to wyszło gotowemu sweterkowi, ale ilość nitek do chowania była przerażająca!
I tu z wirtualną pomocą przyszła Magda - bardzo dziękuję. Może komuś się przyda, świetny sposób na niteczki tu. Nic nie widać!
I tak pozostaje tylko cieszyć się tym co powstało.
Subskrybuj:
Posty (Atom)