wtorek, 26 kwietnia 2011

Niebiańsko turkusowa Ruby

Nielogiczne mogłoby się wydawać, ale celowo Ruby w przez duże R bo to nazwa (pochodząca od koloru - wiem, ale jednak)
Dokładnie chodzi o TĄ Ruby
Moja wersja jest tylko biedną i daleką siostrą oryginału, ale jest moja :)
No i zadowolona jestem, mimo iż nie wiem czemu ale jakoś tak nieudolnie robiłam narzuty że dziurek u mnie nie widać (a przynajmniej nie tych celowych), no ale nie bądźmy tacy drobiazgowi...
Powstała z bawełny CHEOPE zakupionej w zamotanych, druty 3,0mm i 3,5mm.
Zaczęłam od 106 oczek bo jest mnie trochę więcej niż autorki projektu.
Sweterek łatwo przerobić na inną wersję i ja napewno go zmodyfikuję bo dziergało mi się naprawdę przyjemnie i jak na moje tempo dość sprawnie, mimo że faktycznie włóczka bawełniana się trochę rozwarstwia.
A oto przedmiotowa niebiańsko turkusowa Ruby:

I te dziurki co to nie do końca mi wyszły:
Co właściwie sknociłam? Dobrze byłoby wiedzieć bo to bardzo efektowne jak oglądam w innych wykonaniach.

I zachwyt nad guziczkami z masy perłowej, zakupionymi w jednej z dwóch (sic!) istniejących w moim Mieście (nooo prawie 200tyś) pasmanterii. Takie malutkie plackowate, a tak cieszą:


czwartek, 14 kwietnia 2011

Piórkowy bezzzzzz - finał

Naprawdę. Skończyłam. Zblokowałam (to dopiero było wyzwanie!).
Wiem, że trwało to całe wieki i nudziłam przez to strasznie, ale już jest.
Cieszę się ogromnie, bo już zmęczyłam się tym kolorem, poza tym chce już zacząć coś nowego.
Dziękuję za słowa otuchy i zachęcenie mnie do działania bo chyba nic by z tego nie było, no może tylko czasem by mi ciśnienie skoczyło że poległam.
A tak, zadowolona z efektu jestem i cieszy mnie fakt że jednak się udało!
No to już - prezentacja:
Jednak mam tremę bo to moja premiera...


No i czekam na słońce bo tęsknię bardzo, jeden promyk zainspirował mnie do KOLORU.
Oj założę to i pobiegnę do lata...



Ps. Twarz niewyjściowa dzisiaj, dostałam rano szcepionkę na tężec/dur brzuszny
- kto miał ten wie jak to jest.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Nnuuuuudna jestem

Tak wiem że jak ostatnia nudziara ciągnę temat mojego bzowego piórka, ale naprawdę dalej walcze.
Tzn już był w kącie, już chciałam o nim zapomnieć, ale ale jeszcze gdzieś tam głęboko wierzę że się uda.
Skoro bez to może będzie na maj. Jeżeli wogóle oczywiście.
Ku pamięci:
oto wersja nr IV
w I były druty 3,5 (i była uważam najlepsza) ale rozmiar nie na mnie
w II były druty 4mm jak w przepisie ale okazało się że moje dzierganie bardzo luźno wychodzi i rozmiar zrobił się jeszcze większy
i coś mi się zdaje że straciłam rachubę bo już nie wiem czy robię go teraz 3 czy 4 raz.
Teraz robie na 3,25 i wygląda to tak:

czasu naprawdę mam jak na lekarstwo, w głowie tyle pomysłów, chęci tez dużo ale jak sobie pozwolę na dziergackie popołudnie to potem wyrzuty spać nie dają bo mam wrażenie że dzieciom za mało czasu poświęciłam
dlatego oszukując samą siebie robię z doskoku "po dwa rządki" :)
Dziewczyny a jak z tym u Was? kiedy macie czas na dzierganie?