niedziela, 21 września 2014

Jollyoly cowl

Z zakupowych warszawskich skarbów powstał Jollyoly cowl. Zaczęłam najpierw jeszcze w Magic Loop'ie (dziękuję Dziewczynie z pięknym uśmiechem za przewinięcie włóczki). Dwukrotnie. Dwukrotnie sprułam, po raz trzeci zaczęłam w ciemnościach w drodze powrotnej. Swoim zwyczajem, na wzór zerknęłam i tyle. Szczegóły są zatem inne niż w oryginale, ale kto by się tam tym przejmował.

Efekt końcowy mnie zadowala, udzierg jest nieprzyzwoity, bo miękkość włóczki zmusza mnie do ciągłego miziania :)




Wzór: Jollyoly cowl by Hania Maciejewska, rzecz jasna z moimi modyfikacjami, żeby nie napisać - ułatwieniami, niedopatrzeniami...
Włóczka: Malabrigo Sock
Druty: 3,25 mm



Konieczne muszę nabyć drogą kupna kolejne motki malabrigo sock, bo to sama przyjemność dziergać z tej włóczki. Tylko ostatnio pojawiło się tyyyllle wspaniałych wzorów, że oczopląsu można dostać! no i co ja mam teraz dziergać?!

niedziela, 14 września 2014

Cove cardigan

W autobusie do Warszawy (spotkanie w Magic Loop'ie było fantastyczne!), zaczęłam dziergać sweterek dla Hani. Szybko motek się skończył. Po powrocie udało mi się dość szybko dokończyć robótkę. Pewnie nie tylko dlatego, że to mała forma, ale i chęć dziergania z nowych włóczek przywiezionych ze stolicy :)
Wzór bardzo prosty, ale wdzięczny i dziewczęcy. Nawet mimo tego, że jest szary.




Wzór: Cove Cardigan by Heidy May
Włóczka: bleee, nie zasługuje na takie miano, bo to zwykły akryl z lokalnej pasmanterii, ale takie właśnie świetnie sprawdzają się na ubrankach dziecięcych. Szybko wyrośnie i nie żal podać dalej.
Druty, 3,75 mm
Moje modyfikacje: plisy zrobiłam francuzem





Może zrobię jeszcze jeden taki, z jakiegoś merino...
Z tyłu sweterek wykończony jest niewielką falbanką, co właśnie nadaje mu dziewczęcego i, mam wrażenie, trochę archaicznego uroku.




sobota, 6 września 2014

Laelia finał!

Nie udało mi się ładnie spruć tylko do założonego miejsca, nie zabezpieczyłam oczek i cieżko było połapać ażur. Koniec końców sprułam całość i zaczęłam od nowa.
Po swojemu.
Wiem, że założenie tego sweterka było trochę inne, że przody miały na siebie nachodzić, że miał być bardziej luźny itd. Ale.... musi być po mojemu, bo ja wole małe kardigany. W dużych i obszernych wyglądam i czuje się jak po starszej siostrze. Także oto moja ostateczna wersja Laeili.









Zastosowałam dużo modyfikacji jak widać:
1 - rozmiar S ale na drutach 2,5! i zrobił sie XS
2 - dodawanie kolejnych elementów wzoru zaczęłam tuż pod pachą przez co moja wersja jest mocno ażurowa
3 - zrobiłam kilka rzędów skróconych, bo poprzednia wersja cechowała się dłuższymi przodami, ten zabieg ładnie wyrównał tył i przody
4 - uprościłam sobie ażur na rękawach i zrobiłam je minimalnie za krótkie. Nie wiem czy to z chęci szybkiego ukończenia czy dlatego ze tak lubię ;)
Więcej grzechów popełnionych na tym wzorze nie pamiętam. Szczególnie polecam rzędy skrócone bo ażurowe przody wydłużają się bardziej niż ścieg gładki.

Tym sposobem stałam się posiadaczką bardzo indywidualnej i spersonalizowanej wersji tego sweterka.
Dziękuję raz jeszcze szczególnie Goni za mobilizację, bo nie mam w zwyczaju naprawiać czegoś na 100%. Ale opłacało się, bo przyznam szczerze, że jestem bardzo zadowolona z efektu.

Włóczka: malabrigo sock w kolorze solis i ilości prawie 3 motki
Druty: 2,5 mm (luźno przerabiane)



Do zobaczenia w niedziele w magic loopie!