piątek, 31 grudnia 2010

Zrobiłam

Udało mi się skończyć... hmmm, ni to szal, ni to komin, ale pasuje do mojej pierwszej czapy.
Prezentuje się następująco:
Ale (bo musi być jakieś 'ale') nie będę tego nosiła przy szyi, bo strasznie gryzie (!)
100% wełny Jarn Art a gryzie jak 150 ! I mimo, że mój debiutowy komplecik przypadł mi do gustu, z żalem muszę przeznaczyć go do sprucia.
Chyba że ktoś będzie uprzejmy uswiadomić mnie, że powinnam zrobić jakąś prostą i zupełnie oczywistą czynność w celu niegryzienia mnie przez WOOLa.
Także przepraszam najmocniej mój wysłużony szaliczek i szukam na blogowych stronach podpowiedzi z czegóż to by takie cóś wykonać.
Podglądam sobie inne blogi nie tylko w celu podziwiania i inspiracji, ostatnio czuję się zawstydzona, że tyle pięknych rzeczy ludzie robią a ja taki sobie początkujący samouczek wyrwałam się z tym blogiem.
Ale chciałam. To mam.

niedziela, 26 grudnia 2010

Historia pierwszej czapy

Zainspirowana czapami wykonanymi przez dorotę i effcię, zaopatrzona w próbki różnorakich włóczek rozpoczęłam moje twory. I nie bez powodu zostały one tak nazwane, bowiem objawiły się jako takie cóś:
To ta z projektu Doroty, ale ... długo by wymieniać te ale, generalnie za duża, nie uchata, bo z trudem utrzymuję ją we właściwym miejscu (co zresztą można odczytać z mojej twarzy). Nie do noszenia i co gorsza również nie do sprucia bo robiłam z czterech nitek i rozplątanie tego nie leży w zakresie moich nerwów.
A dalej już gorzej. Mimo, że lepiej się przygotowałam ;(

Z pewnością ten krzywoląg nie przypomina projektu Effci. Ale spruć się dało. Poza tym nie dałam sobie jeszcze spokoju z tą czapą, mam na nią trochę inny sposób i zamierzam go wypróbować.
Ponieważ jednak cierpiałam na brak czapy pasującej mi do niesportowej kurtki, uparta jak nie wiem co, udalo mi się wyprodukować to:

Prezentacji mojego debiutu dokonała MadziaLena.
Nareszcie coś co pasuje na moją głowę i nie wygląda jak wyciągnięte ze śmietnika. Podjarana efektem zabrałam się za dorobienie kwiatka i wykonanie komina.
Ponieważ komplet będzie mój, jak tylko skończę zaprezentuję się w nim ja. Alejandra. Osobiście. (Choć córka bardziej fotogeniczna).

Muszę

Zaczynam. Muszę, bo inaczej się uduszę.
Mimo, że już prawie po świętach, to może właśnie to prawie usprawiedliwi jeszcze moją świąteczną a'la choinkę.