Łomatkojedyna jak mnie tu dawno nie było! Ostatni post dotyczył styczniowego spotkania w e-dziewiarce, a tu już po lutowym!
I w dodatku post nie będzie dziergany, bo oto taka ze mnie matka dziergaczka, że na tą zimę-niezimę swojemu dziecku czapkę i otulacz... uszyłam. Uszyłam to też chyba za duże słowo, bo to zaledwie kilka szwów. Ale efekt całkiem mi się podoba, właścicielka też zadowolona.
Różowe to polar a szare dres, zarówno czapka jak i komin są dwustronne, choć na czapce pojawiły się trzy małe pomponiki wykonane na widelcu ;) Materiały takie bo takie tylko miałam w domu.
Wszystko surowo wykończone, albo jak ktoś woli, wcale niewykończone.
Mało roboty, koszty żadne a uśmiech Hani bezcenny.
No i tak się oto "narobiłam" ;)
Ale coś tak też wydziergałam przecież, trzeba zdjęcia zrobić i wystawić.
Widać, że córcia zadowolona a to najważniejsze, a komplecik wyszedł ekstra. Dziewiarki to zdolne babeczki :))
OdpowiedzUsuńNieważne, że się nie narobiłaś, ważne, że wyszło ekstra. Wychodzi na to, że można się nie narobić a zrobić coś fajnego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetny komplecik bardzo twarzowy:)))
OdpowiedzUsuńjasne, że szycie idzie szybciej niż drutowanie ;)
OdpowiedzUsuńświetny komplet!
Córka starsza "wrobiła" mnie w czapki dla 9 dzieciaków - potrzebne na prezentację dla uczestników kółka ekologicznego. Też uszyłam, z polarowego kocyka, który bezużytecznie zalegał w szafie :)
Świetny komplecik, pięknie wyglądają te dodatki zrobione z dresu. Pewnie ciepłe i milutkie?:)
OdpowiedzUsuńświetne fotki :)
OdpowiedzUsuńAlejandro !
OdpowiedzUsuńUtknelas w zimie,a mamy wiosne,jesli zauwazylas.Czemu sie tu nic nie dzieje?
Ile mozna zagladac z wynikiem zerowym.
Wpisz cos nowego ,czekamy!!
Pozdrawiam
Ewa