Skończyłam. Dziecię zadowolone, czego może na zdjęciach nie widać (obrażona na mokre lato), wzięłam pod uwagę wszelkie wskazówki i kreatywne wymyślanki.
Poszły niecałe dwa motki turkusowej cheope, druty nr 3,5.
Robótka mała i raczej przypadkowo rozpoczęta, noszone będzie jak najbardziej.
Poza tym wkurzona jestem bo zakupiłam 2 moteczki muskata na moją muskatową Lisę, zostały tylko rękawy więc byłam PEWNA że wystarczy po 1 motku na rękaw. i co? i guzik! zeszło jeden i trochę i żeby zrobić drugi rękaw czeka mnie domawianie muskata. wrrrr. Poza tym dwa guziki wsysło! o!
Sweterek dla córeczki fajowy, Twój też - oj to straszne jak zabraknie włóczki na samym końcu wrrr
OdpowiedzUsuńAle ta Twoja córcia ma śliczne oczka.
OdpowiedzUsuńJa też zawsze zakładam, że po motku na rękaw a potem muszę skracać te rękawy lub dokupować włóczki.
Serdecznie pozdrawiam
Jakie claud jak ta mala wyglada jak sloneczko!!!!Fajne dziergadelka
OdpowiedzUsuńoba dziergadła są super, mnie tez czasami się zdarza ze braknie w połowie roboty :)
OdpowiedzUsuńDziekuję za odwiedziny i milo mi poznać nowy blog i bloggerkę :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie wyglada ta Lisa, a raczej Ty w Lisie:)) i bolerko córeczki fajowskie...ależ ona ma oczęta :))
OdpowiedzUsuńPiękne sweterki i dziecięcia i mamuśki. Z tą włóczką tak bywa, ja ostatnio kupuje wszystkiego dużo za dużo. I co robić z tą resztą? A nie są to tanie włóczki. Nie załamuję się , podobno od przybytku głowa nie boli. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń