niedziela, 27 sierpnia 2017

Wakacyjny

Od kiedy pamiętam, zawsze chciałam mieć taki sweterek. Marynarzyk, bardzo popularny wśród grona dziewiarskiego ;) Jakoś nigdy nie było nam po drodze. Jak już zaczęłam okazało się, że końcówka sierpnia nie sprzyja nadmorskim klimatom i trzeba już myśleć o jesieni.
Ale nie tym razem. Zaczęłam go już na początku lipca i jak na taki prosty wzór szło mi dość opornie. Jednak tym razem doczekał się finiszu.
Przejrzałam wszystkie wzory, które posiadam, ale w końcu poszłam na żywioł i powstał taki oto prosty w swojej formie, bezrozmiarowy pasiak.


W sumie cieszę się, że nie trzymałam się żadnego wzoru bo dzięki temu powstawał w niesamowitym luzie (paradoksalnie zresztą). 

Rękawy wyszły dość długie i to też nawet fajnie, nie mam zamiaru niczego zmieniać - podwinięte mają swój luzacki charakter. I właściwie o to chodzi, bo to przecież wakacyjny sweter/bluzka. Szkoda, że nie zdążył w tym roku ze mną na nadmorskie plaże. Zabiorę go za rok. 




Bluzka powstała z bawełny drops muskat. Zużyłam 5,5 motka białego, 1 granat i kawałeczek czerwonego.
Na drutach 4,0 mm.
Nie potrafię tylko chować nitek w bawełnie. Mój sposób się nie sprawdza, jest za bardzo widoczny.


A tymczasem zrobiłam przegląd rav i już wiem co dalej, to doprawdy wspaniałe uczucie nie mieć pustki na drutach. Nie mam też wrażenia, że wszystko muszę mieć i błagam ... niech tak zostanie!

Do zobaczenia w Toruniu! 




wtorek, 15 sierpnia 2017

Bardzo różowy

Różowy, żarówiasty, oczorażący, amarantowy.... lubię taki. A już najbardziej lubię taki mocny właśnie kolor w prostym ale nie nudnym projekcie. I taki własnie jest sunshine coast. Wydłubałam go już czas jakiś temu, ale jakoś nie sprzyjało żeby go pokazać. Ale już jest.



Zrobiłam go z 5 motków alize bahar. Bardzo popularna bawełniana włóczka. Tania ale nie tandetna. Można spokojnie prać w pralce, nic się nie dzieje. 


To jedna z niewielu rzeczy, które udało mi się skończyć. Jakaś niemoc długotrwała spowodowała, że mimo, że dziergam cały czas, to nie kończę tego co zaczynam. W trakcie wydaje mi się, że to nie to, nie w moim stylu, nie w moim kolorze, nie w mojej duszy. Trzask - ląduje to w szufladzie, to w pudle. Zaczynam następne i sytuacja się powtarza. Może trochę przesyt? Może trzeba odpuścić lekko? 

Póki co pocieszę się tym skończonym różowym. 


Czy to jeszcze wypada mi w TAKIM kolorze?