wtorek, 13 września 2011

Fale dunaju

Wiem, długo to trwało. Brak mi usprawiedliwienia, no...może coś by się znalazło ale ja nie o tym.
Jestem bardzo NIEzadowolona z tego sweterka.


Projekt mi się spodobał, widziałam podobne na dropsie i ravelry, ale zainspirowała mnie Lete tą bluzeczką i mi się zachciało.
Coś mnie podkusiło na zakup taniej bawełnianej włóczki i teraz mam.
Wszystko było ok w czasie roboty, naprawdę nic się nie działo, przed namoczeniem pamiętałam żeby nie skupiać się na blokowaniu samych fal bo mogą się rozfalować, ale do jasnej ciasnej nie było w planach rozjechania oczek....

Patrzę na zdjęcia z czasów robótki i wszystko jest cudownie,


a teraz miejsca gdzie dobierałam oczka tak się rozjechały, że powstały dziurska brzydkie, szyjna plisa się powiększyła, rękawy naciągnęły, długość też nabrała mocy...

Poza tym:
Ciągle walczę z moim wiśniowym marzeniem, już wiem że żaden ażur nie wyjdzie spod moich rąk a już na pewno nie na tym etapie.
Śmiało wydłubałam kilka rzędów, po czym najpierw miałam za mało oczek a potem już dużo za dużo, a potem się poplątało i kolejny wieczór spędziłam na pruciu i łapaniu 300 oczek, poleciałam kilka rzędów dalej i oczom moim ukazało się JEDNO uciekające oczko! WRRRRRRRRRRRRRR
no i nie wiem co dalej?
znowu pruć i łapać 300 oczek z nadzieją że tym razem dadzą się wszystkie zadrutować?
może jakoś złapać to jedno oczko?


Boszszsz - muszę dziubnąć jeszcze jedne circle... porażki zdecydowanie nie napędzają nie do działania.